Kwiatowa polana.

Sabrae

Gdzie tylko spojrzysz, ujrzysz moc kolorów. Kwiaty we wszystkich barwach i odcieniach tęczy. Uważaj jednak, nie wszystko co piękne, jest jadalne.

Travaldo

[Pojawił się na polanie. Z zadowolenie wbiegł na jej środek.] [Kichnął pod wpływem kwiatu, na który miał uczulenie.]

Seth

Galopując zabójczym tępem zdążyła ujrzeć piękną czarną lilię, która mignęła jej w oczach. Zachamowała ostro wbijając cztery kopyta w ziemię. Odwróciła się w stronę niesamowitej rośliny i zaczęła pilnie się jej przyglądać. Nigdy nie widziała tak czarującego kwiata. Choć kolor był dość ponury, sam kwiat był nienaganny. Schyliła łeb, aby powąchać lilię.

Carreau

Szedł wolnym stępem przez polanę. Od razu namierzył niskie drzewo, które było idealne do jego zwykłego leżenia. xD Ułożył się więc pod drzewem przymykając ślepia i strzygąc uszami.

Seth

Kątem oka ujżała ogiera, kładącego się wygodnie pod drzewem. Podeszła do niego i zatrzymała się naprzeciw wpatrując się w niego błyszczącymi ślepiami.

Carreau

Słysząc czyjeś kroki błyskawicznie otworzył oczy i podniósł łeb. Spojrzał na nieznajomą klacz ciemnymi ślepiami. Kiwnął doń lekko głową.

Seth

Widząc jego gest, kiwnęła mu również. O dziwo się nie odzywała. Wskazała mu łbem miejsce obok niego. - Mogę? - Uśmiechnęła się do niego uroczo, mrugając słodko rzęsami.

Carreau

Wzruszył nieznacznie barkami co miało wyrażać jego zgodę. Wyczuł zapach rui u klaczy, który drażnił jego nozdrza, gdy podeszła bliżej.

Seth

Podeszła bliżej i położyła się w cieniu, zachowując bezpieczną odległość. - A tak w ogóle to nazywam się Seth. - Zapomniała już że należy się przedstawić. Położyła pysk na ziemii, mimo wszystko zmęczona długim galopem.

Carreau

- Carreau. - odpowiedział kładąc łeb na przednich nogach. - Stado? - zapytał wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą.

Seth

- Wschodzącego Słońca. - Odparła z uśmiechem. To był jej nierozłączny przyjaciel, na dobre i na złe - uśmiech na twarzy i radość w duszy.

Carreau

Nieco go zemdliło od radości bijącej od klaczy. Nigdy nie był przyzwyczajony do towarzystwa tak optymistycznych koników. Spojrzał na lecącego ptaka.

Seth

/ radość nie bije. xd /

Spojrzała na niego dziwnie i natychmiast zmieniła ton. Niewarto narzucać swojego samopoczucia jak to się mówi 'beznadziejnym przypadkom'. Urodzili się ponurymi i tacy zostaną. Westchnęła cicho i zapytała zrezygnowana. - A ty?

Carreau ;x

Carreau

//Taka postać ;P//

- Wrogich Dusz. - odpowiedział zerkając na klacz ciemnymi ślepiami. Widząc Jej zachowanie uśmiechnął się kwaśno. - Tak już mam. - stwierdził wzruszając ramionami.

Seth

Uśmiechnęła się obojętnie. - Przyzwyczaiłam się. - Mruknęła. Niejednego takiego konia spotkała, była już nastawiona że dojrzy jeszcze wielu takich. Taka moda...