Grota Carreau

Carreau

- Czy ja wiem... jeśli będziesz chciała sama mi coś powiesz. - powiedział z chytrym uśmieszkiem. Machnął lekko ogonem, a raczej nim poruszył.

Sabrae

Zastrzygła uszami, a cóż ona miała ciekawego do powiedzenia.
- Poznałeś tu kogoś oprócz mnie? - Zapytała wpatrując się w błyskawice.

Carreau

- Tak poznałem kilka innych koni. Jak na razie są nieliczne ale mam nadzieję na zmianę. - powiedział i również spojrzał na otwór gdzie szalała burza.

Sabrae

- Cieszysz się, iz zostałeś przywódcą? - Zapytała bacznie wyczekując jego reakcji.

Carreau

- No w sumie chyba tak. Nie wykonuję czyichś rozkazów co mogło się dla mnie niezbyt dobrze skończyć. - powiedział unosza do góry łeb.

Sabrae

- W najgorszym wypadku wygnaliby cie ze stada. - Podsumowała. To nie wydawało jej się aż takie złe.

Carreau

Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem w odpowiedzi. Tak wiedział, że w stadzie nie miałby czego szukać o ile nie stało by się coś gorszego.

Sabrae

- Lubisz porywać? - Zapytała. Słyszała, iż w złych stadach konie porywają i torturują dla rozrywki, czy.. z nimi aby na pewno wszystko w porządku?

Carreau

- To zależy jaki mam humor i od osoby. Nie jestem jednym z jak ja to określam "krwiożerczych kucyków". - odpowiedział i podrzucił lekko do góry łbem.

Sabrae

- Całe szczęście. - Odparła delikatnie się uśmiechając. Burza miała się ku końcowi, deszcz padał już coraz rzadziej, a i grzmoty prawie ucichły.

Carreau

Spojrzał na klacz ciemnymi oczami i powolnie zamrugał oczami.
- A to czemu? - zapytał na przekór i uśmiechnął się chytrze półgębkiem.

Sabrae

- Dobrze wiedzieć, iż przywódca został wybrany właściwie. - Odpowiedziała widząc jego uśmieszek.

Carreau

Prychnął cicho bez większego znaczenia i złożył na przednich nogach wielki łeb. Przymknął ciemne ślepia i nastawił uszy.

Sabrae

Podniosła się, gdy deszcze przestał padać, odrobinę kropiło, ale trudno.
- To ja ci już nie będę przeszkadzała. - Parsknęła po czym wyszła przed grotę.

Carreau

- Nie przeszkadzasz. - odpowiedział i wstał ciężko. Odprowadził klacz do wyjścia. Spojrzał przelotnie na tereny stada.